Imieniny Kubusia lub Fredzi

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Może i dzień Kubusia Puchatka jest 18 stycznia, ale imieniny Winnie the Pooh są dzisiaj, trzeciego listopada. Tego dnia bowiem Kościół święty wspominał niegdyś świętą Wenefrydę, Winifredę, Gwenefrewi, po walijsku też Gwenffrewi, Gwenffrwd (jak to przeczytać?!). Nawet jeśli nie Winnie etc. czy Kubuś, to już Fredzia na pewno świętować może.

Legenda jest fascynująca. Podajemy za chicagowskim wydaniem Żywotów.

W Brytanii zachodniej, którą dziś A nglią zowią, był jeden królewicz Beunous świątobliwości wielkiej mąż, który wzgardziwszy ojcowskiem królestwem, ubogim się stał, i uciekłszy od ojca mniski żywot ostry przyjął, i prędko doskonałym się stał w służbie Bożej, a nabudowawszy wiele klasztorów po różnych miejscach, bracią w nich i służbę Bożą osadziwszy, z Boskiego upomnienia puścił się szukać sobie nowego mieszkania. Przyszedłszy tedy do fortuny, a dzierżawy przemożnego człowieka Tewita, prosił go, aby mu jakie miejsce dał w do brach swoich, na któremby kościół zbudować, i w nim P. Bogu służyć, i za niego się ustawicznie modlić mógł. On łacno na to zezwolił, a mając jedyną córeczkę Wenefrydę, kochanie i nadzieję domu swego, prosił go, aby jej dobrych i zbawiennych obyczajów nauczył. Kazał onej panience Beunous mąż św., gdy kazanie do ludzi miał, siadać u nóg swoich, a pilnie słowa Bożego słuchać; i ztąd panna codzień lepszą, i nabożniejszą zostawała, a postępując w mądrości, umyśliła żadnego męża nie znać, a czystość swoję P. Chrystusowi oddać. Gdy się zaś tego zwierzyć rodzicom nie śmiała, szła do męża; Bożego, oznajmując mu swoje myśli, iżby się poświęcić Chrystusowi za niepokalaną dziewicę, miała wolą; prosząc, aby o to z rodzicami jej mówił, żeby jej tego nie bronili. Mówił pilnie z nimi mąż święty, i sprawił to, iż z chęcią przyzwolili, a płacząc, chwalili P. Boga mówiąc: Nie możemy jej dać za lepszego męża. I tem ochotniej miła panienka u nóg mistrza swego każącego siadała, a gorącem sercem i pragnieniem brała to, co o czci i chwale Oblubieńca Niebieskiego mówił; i już nic świeckiego w myśli swoje nie przypuszczała, a częstokroć w kościele na nocnem czuciu i modlitwach zostawała. Prosiła czasem usilnie kaznodziei swego, aby jej o żywocie i obyczajach nieśmiertelnego Oblubieńca kazania czynił; i słuchając o zacności, piękności i majestacie jego, na większą się wzgardę ziemskich doczesności zbierała, i duchownem się weselem napełniała. Lubo była młoda w leciech, wszakże stare w niej wydawały się obyczaje, złym chuciom wszystkim umiejąc się dobrze odjąć i niemi pomiatać. W niedzielę jednę, gdy rodzice jej do kościoła poszli, a ona dla pewnej przyczyny musiała jeszcze w domu zostać, Kadokus króla Alana syn, w dom do niej przyszedł i u ognia ją siedzącą znalazł; ona widząc syna królewskiego, porwała się, i pokornie, coby miał za potrzebę, pytała. A on rzekł: Wiem, iżem królewski syn, tak zacny w dostatek i bogactwa, i mogę cię wielce bogatą uczynić, byleś mię słuchać chciała. Wnet czysta panienka zrozumiawszy, iż są nieczyste myśli jego, wstydem się zalawszy i oczy spuściwszy, najprzód żałować poczęła, (Bóg jej onego rozumu dodawał), iż ją tak nieubraną zastał, i rzekła: Tyś królewskiej krwi tak zacnej, i za łaską Bożą po ojcu na państwo wstąpisz, szczęścieby moje było, gdybym na twoje małżeństwo zezwoliła; a proszę cię, niech wnijdę do komory, a lepiej się ubiorę; a to mówiła, żeby mogła uciec, widząc, jako był nieczystą pożądliwością zapalony. Dopuścił jej młodzieniec do komory wnijść, mniemając, iż się przebrawszy, wnetże do niego wróci; a ona przez inne drzwi uciekła, i prędko biegła do kościoła. Co zobaczywszy królewicz, wypadł za nią i dogonił ją, a miecz nad nią trzymając, rzekł: Ja ciebie miłuję i wziąść za swą żonę chcę, a ty przedemną uciekasz; to wiedz, iż cię wnetże zetnę, jeżeli mi ku woli nie będziesz. A ona śmiele rzekła: Jam jest wiecznemu Królowi, który żywe i umarłe sądzić będzie, zaślubiona, a innego mieć nad niego nie mogę, czyń co chcesz; póki dusza w ciele, na twoje myśli nie zezwolę. Młodzieniec rozgniewany, zaraz jej głową uciął.

Głowa ona ścięta, z góry się toczyła aż do kościoła, w którym się byli ludzie, jako w niedzielą na służbą Bożą zeszli, i rzecz ona okrutna zastraszyła wszystkich, a rodzice, trudno wymówić jakim się płaczem i smutkiem karmili. Tymczasem mężobójca on miecz na górze o trawę ucierał, a iż był królewski syn, nikogoż się nie bał, i wołał, iż się o to Boga nie boję. Mąż zaś święty Beunous, pychy jego i złości przeklętej cierpieć nie mogąc, wziąwszy głowę panieńską w ręce swoje, szedł do niego, i mówił: Zły człowiecze, zabiłeś okrutnie panienkę rodu królewskiego, jeszcze tak wielkiego grzechu nie żałujesz, którymeś i Kościół ś. zmazał, i Boguś samemu nie przepuścił, i dniaś niedzielnego nie uczcił. A iżeś to uczynił, proszę Boga, aby cię teraz skarał tak, jakoś zasłużył. Skoro to rzekł, wnetże królewicz na ziemię padł i zdechł, a ciało jego tak topniało, iż go nakoniec widzieć nikt nie mógł; twierdziło ich wiele, że z ciałem i duszą do piekła wzięty jest. Co to za mąż Apostolski, na którego słowa, jako drugi Ananiasz i Zafira od Piotra ś. tak skarany jest mężobójca? A trzymając w ręku głowę onę, całując i łzami ją polewając Beunous, przyłożył ją do ciała i swym płaszczem ciało pokrył, sam zaś poszedł do ołtarza Mszą mieć; którą skończywszy do panieńskiego się ciała wrócił, i nabożnie kazanie czyniąc, rzekł między innemi słowami, iż ta panna święta obiecała Bogu mniszką być, ale wypełnić za taką śmiercią nie mogła; prośmy P. Boga, aby ją do żywota przywrócił, żeby mu śluby swoje oddać i wypełnić mogła. I gdy się wszyscy modlili długo, wstał mąż święty i zawołał: Panie Jezu Chryste, dla którego ta pragnąc Niebieskich, ziemskiemi rzeczami wzgardziła, wysłuchaj nas; lubo wiem, iż ta cierpiąc dla ciebie, w Niebie z tobą króluje, wszakże każ jej w ciało wrócić, aby długo żyjąc, a z większym się pożytkiem i wysługą da ciebie Oblubieńca swego wróciła. Skoro lud rzekł, Amen, panna jakoby ze snu porwała się i proch z twarzy ocierała. O, jaka radość wszystkich zdjęła! na jej szyi póki była żywa, znać było prążkę jako nitkę białą. Z miejsca, gdzie ścięta jest i gdzie głowa padła, puściło się źródło pięknej bardzo wody, które trwa do tego czasu, którą się wiele chorych leczy, i zowie się krynica Wenefrydy. Mech z kamieni, które się w onej wodzie znajdują, jako kadzidło woń ma; a kamienie w strumyczku onym krew na sobie, którą się polały, mają; ta zaś krew z nich otrzeć się żadnym obyczajem nie może. Na one cuda, okoliczne pogaństwo do wiary się świętej obracało, widząc, jako sługa Boga żywego, śmiercią i żywotem władnie, i na złych śmierć, na umarłych zaś żywot modlitwą swoją przemożną puszcza, a moc się przez to Boska sławi. Padając tedy do nóg jego, chrzest św. od niego brali. A potem Beunous Wenefrydę na mniszkę poświęcił, i z jego ręku zasłonę św. albo kapicę wzięła, i wiele rówienniczek i panienek na on stan święty przywiodła, którym Beunous wszystko co mógł z jałmużny mieć, i sprzęt domowy dał, a sam sobie tylko kostur zostawiwszy, w inną stronę poszedł; a Wenefryda panienki w bojaźni Bożej sprawując, i wielkie żywota świątobliwością przykłady im dając, życia tego, gdy jej Chrystus czas oznajmił, dokończyła, i na wieczne wesele do Oblubieńca poszła. Jeszcze za żywota, ślepej jednego kowala córce wzrok u P. Boga uprosiła, a jm śmierci większe ludziom dobrodziejstwa u swego Chrystusa jedna. Ciało jej do Solipii klasztoru przeniesione jest, R. P. 1138. Bogu wieczna cześć, teraz i zawżdy, i na wieki wieków, Amen.

Patronka (kiedy wzywać)

Przeciw niechcianym zalotom.